Dlaczego ja?
Zastanawiacie się czasami, dlaczego zaburzenia odżywiania stały się Waszym udziałem? Poszukujecie przyczyn rozwoju choroby? Duże oczekiwania wobec samego(j) siebie, dążenie od ideału, samopotępianie, samokrytyka, zbyt silna więź z matką, brak wsparcia ze strony ojca, kompleksy, skupianie się na wyglądzie, dążenie do osiągnięcia potwierdzenia swojej atrakcyjności, trudność w przeż ywaniu emocji, ucieczka od własnych uczuć, szukanie ukojenia w jedzeniu, tęsknota za miłością, przesadne zainteresowanie dietą…. Przyczyny są współzależne, czasami trudno odkryć główne źródło naszego cierpienia.
W etiologii anoreksji zwraca się uwagę na rodzinne podłoże choroby – uwikłanie relacji, nadopiekuńczość, sztywność, nieumiejętność rozwiązywania konfliktów, włączenie dziecka w konflikt rodziców, wykorzystywanie diety jako wyraz wrogości wobec matki, kontrola rodziny za pomocą objawów; presję środowiska – wymagania kulturowe dotyczące figury kobiet przy dużej dostępności jedzenia, chęć osiągnięcia ideału.
Bulimię wiąże się z napięciem emocjonalnym, poczuciem braku wartości, samotności, lękiem, niską tolerancją na stres, w literaturze wskazuje się wśród przyczyn niską wrażliwość rodziny na potrzeby dziecka, surowe metody wychowawcze, brak poczucia bezpieczeństwa, zaburzone wzorce odżywiania w domu rodzinnym, np. posiłki są traktowane jako sposób regulacji emocji, odreagowanie.
Złego początki
Zaburzenia ujawniły się w czasie, kiedy miałam poważne problemy zdrowotne. Od dzieciństwa pogłębiające się skrzywienie kręgosłupa i długotrwała rehabilitacja z nikłą szansą na poprawę. W liceum szpital z powodu ciężkiego przebiegu mononukleozy. Bałam się, że nie wyjdę z tej choroby. Miałam powiększone narządy, bardzo wysoką gorączkę (ponad 40 st). Po hospitalizacji zaczęłam jeszcze bardziej interesować się wpływem odżywiania na zdrowie, narzucałam sobie ścisłą dyscyplinę jeśli chodzi o jedzenie. Chciałam przestrzegać wszelkich zaleceń lekarzy, żeby moja dieta była lecznicza, chciałam mieć jakiś wpływ na to co się dzieje z moim organizmem. Czasami nie dawałam rady sprostać swoim wygórowanym oczekiwaniom. Jadłam wtedy kompulsywnie, bez umiaru, często produkty, które mi szkodziły. Ze skrajności w skrajność. Jedzenie było raz środkiem do osiągnięcia zdrowia, raz sposobem na odreagowanie i zapomnienie o problemach ze zdrowiem. Obłęd, moje skoncentrowanie na zdrowiu prowadziło do choroby, układ pokarmowy rozregulował się, bo lekceważyłam potrzeby ciała. Brakowało mi miłości do ciała. Żyłam w świecie żywienia, gotowania i medycznych nowinek. To była ucieczka od samej siebie. Tak manifestowały się moje konflikty wewnętrzne, odcięcie od emocji, bunt, cierpienie duchowe, acedia, potępianie siebie. Kreciłam się wokół własnej osi, często nie dostrzegając ludzi….
Warto dotrzeć do źródła, nazywać problemy po imieniu, jednak niektóre przyczyny pozostaną zakryte. Labirynt znaczeń, ślepe uliczki… Przyczyny i objawy oraz ich konsekwencje zataczają błędne koło. Im bardziej chory sposob myślenia, tym trudniej dbać o ciało i odżywiać je w sposób dający życie. Im więcej niszczących nawyków żywieniowych, tym większe upośledzenie układu pokarmowego oraz mechanizmu regulującego apetyt. Brak harmonii na poziomie emocji i ciała pogarsza samopoczucie, sprawia, że tracimy kontakt ze swoimi potrzebami. Trudno kochać siebie…
Tracimy nadzieję, ale nawet w sytuacjach dramatycznych, kiedy nie widać światełka w tunelu, ona umiera ostatnia. Gdy widzimy tylko zgliszcza – możemy odrodzić się jak feniks z popiołów. Poczucie niemocy, bezradności i zagubienia to trampolina, na której możemy wzbić się do wolności. To jest ten moment w życiu, kiedy jesteśmy w stanie:
poczuć żal z powodu straty (choroba jest bezlitosna, chce zawłaszczyć nasz czas, relacje, myśli, emocje…), przyznać się do słabości, nazwać problem, poczuć głęboką tęsknotę za życiem w wolności, prosić o pomoc i przyjąć ją, uznać zakres własnej odpowiedzialności.
To jest dobry czas na decyzję. Zaburzenia odżywiania, jeśli zechcesz, będą tylko etapem w Twoim życiu. Punktem wyjścia do tego, żeby zaprzyjaźnić się z samym sobą, pokochać siebie w pełni. Mogą Cię zmotywować do tego, żeby lepiej poznać siebie, odbudować relację ze swoim ciałem i zaopiekować się nim. Za decyzją idzie intencja, motywacja i determinacja, żeby osiągnąć pełną wolność.
Nasza wola, nawet jeśli osłabiona uzależnieniem – jest wolna. Szukajmy pomocy, mając w pamięci, że od naszej woli życia zależy przyszlość. Nikt za nas nie podejmie decyzji o leczeniu i wychodzeniu z błędnego koła zaburzeń. Decyzja to iskierka, która zapali do walki.
Co robić?
Popatrzmy na zaburzenia odżywiania całościowo, one dotykaja całą naszą istotę. Działanie powinno przebiegać równolegle na kilku płaszczyznach:
- Ciało: rytm dnia, pełnowartościowe posiłki, smaczne jedzenie w rozsądnych ilościach, aktywność, jeśli to potrzebne – leczenie, suplementacja
- Psychika: nasz sposób myślenia o sobie, przekonania, natrętne myśli, strategie przeżywania emocji i reagowania na różne sytuacje, schematy wchodzenia w relacje (cz też uciekania od nich)
- Duch: przebaczenie, zgoda na rzeczywistość, taką jaka jest, miłość – postawa ukierunkowania na dobro, na wartości, tożsamość, cel życia
Jesteśmy odpowiedzialni za przyjmowanie lekarstwa – ono tkwi w naszej woli. Każdego dnia wybieramy kierunek drogi: życie albo śmierć…
Czy chcesz zmiany? W kolejnych artykułach omówię ją w trzech aspektach.
ciało, psychika i duch – zapraszam w drogę