Nie warto szukać sensu w życiu. Dlaczego tak myślę?
Zacznijmy od definicji sensu, wg Słownika filozofii (Kraków: Zielona Sowa, 2006)
Sens życia – istota i cel ludzkiej egzystencji, powołanie człowieka, to, co uzasadnia trud życia i czyni je wartym przeżycia. Pytanie o sens życia jest jednym z podstawowych zagadnień różnych systemów filozoficznych i religijnych, a odpowiedź na nie, jak się uznaje, zawiera całą mądrość ludzkości. Pojęcie to odwołuje się do transcendentnego widzenia świata jako drogi.
Twoje życie – Twoja droga
Definicja sensu życia wspaniale nawiązuje do tytułu mojego bloga. Tak, o tym chcę pisać, do takich przemyśleń chcę zachęcać…. czy tylko do przemyśleń?
Podczas wieloletniej pracy nad sobą, moich poszukiwań duchowych, studiów psychologii i praktyki coachingowej, utwierdziłam się w przekonaniu, że każde życie ma sens. Nie jest on czymś zewnętrznym, co trzeba odnaleźć, zyskać. Jestem przekonana, że sens życia jest czymś co wystarczy odkryć, zauważyć. Część psychologów twierdzi, że naszym życiowym zadaniem jest nadanie znaczenia życiu. Według mnie nie musimy tego robić, bo sam fakt naszego istnienia ma znaczenie. Truizmem byłoby stwierdzenie, że sens można nadać życiu poprzez… życie. Jednak chcę o tym przypominać. Chcę Ci powiedzieć, że smakując życie, doświadczając, zachwycając się rzeczywistością zobaczysz sens tego, że jesteś. Nawet wtedy, kiedy cierpisz, chcesz uciec, wyłączyć się – Twoje życie jest piękne i ma wartość. Jesteś częścią świata, który istnieje mimo zagrożeń i katastrof, dzięki drzemiącej w naturze woli przetrwania, woli życia.
Dlaczego moje życie jest bez sensu?
Twoje życie nie jest bez sensu. Proszę, uświadom sobie, że nie znaleźliśmy się na tym świecie przez przypadek. To, co może być prawdą, to Twoje odczucie bezsensu. Jakże często słyszę: „nie czuję sensu mojego życia”. To nie znaczy, że on nie istnieje. Co zatem robić, żeby odzyskać utracone „życie”? Jak poczuć, że warto każdego dnia wstawać, pracować, śmiać się i płakać, przeżywać, wchodzić w relacje i rozwijać się?
Prosty przepis na życie
Tym razem zaskoczę Was. Nie opiszę prostego przepisu na życie, bo znam tylko trudny a może raczej bardziej wymagający. Przepisem tym jest miłość. Miłość jest postawą, która ukierunkowuje działanie ku temu co „dobre”. Kiedy kocham siebie, idę za tym co mnie buduje a nie za tym co mnie niszczy. Wybieram to, co najlepsze. Kiedy kogoś kocham, chcę dobra dla tej osoby. Jest to wybór w wolności, bez poczucia poświęcania się czy straty. Kocham, bo chcę kochać. Chcę żyć po coś, chcę żyć dla kogoś. Myślę, że do miłości dorastamy przez całe życie. To jest droga, która się nie kończy, którą każdy z nas może podjąć. Droga, nieprzewidywalna, pełne przygód, wrażeń, droga, która ma swój cel. Od kiedy weszłam na drogę do miłości, moje życie stało się pasmem niespodzianek. Jestem szczęśliwa, miłość zmienia spojrzenie na świat, wpływa na moje decyzje, usuwa lęk.
Tym razem wpis będzie krótki. Zostawiam niedopowiedzenia, chętnie podejmę dyskusję pod postem.
Życie – jedyny sposób, żeby obrastać liśćmi,
łapać oddech na piasku, wzlatywać na skrzydłach,
być psem, albo pogłaskać go po ciepłej sierści,
odróżniać ból od wszystkiego, co nim nie jest,
mieścić się w wydarzeniach, podziewać w widokach,
poszukiwać najmniejszej między omyłkami.
Wyjątkowa okazja, żeby przez chwilę pamiętać,
o czym się rozmawiało przy zgaszonej lampie,
i żeby raz przynajmniej potknąć się o kamień,
zmoknąć na którymś deszczu, zgubić klucze w trawie,
i wodzić wzrokiem za iskrą na wietrze,
i bez ustanku czegoś ważnego nie wiedzieć.
Wisława Szymborska