Za co ludzie kochają Nicka? Może za to, że jest nam tak bliski. Ma odwagę przyznawać się do swoich słabości. To co trudne, traktuje jako wyzwanie i obraca przeciwności w zwycięstwa. Cenię Nicka za to, że udowadnia, jaki mamy wpływ na swoje życie. Nie jesteśmy zdeterminowani przez okoliczności, w jakich przyszło nam funkcjonować. To, co nas kształtuje, to nasze reakcje na rzeczywistość, codzienne wybory.
Niepokonany
Nick urodził się bez rąk i bez nóg. Przeszedł długą drogę, żeby zaakceptować siebie i sytuację w jakiej przyszło mu żyć. Doświadczył tego, czym jest poczucie bezradności, samotność, odrzucenie, bunt wobec rzeczywistości. W wieku dziesięciu lat próbował popełnić samobójstwo. Wykonał pracę nad sobą, co pozwoliło mu ze swoich słabości czerpać siłę, odkryć sens w życiu, obrać cel. Jak wyglądał ten proces? O tym Nick pisze w swoich książkach, opowiada na spotkaniach, które odbywają się na całym świecie. Nick stał się mówcą motywacyjnym. Poprzez opowiadanie swojej historii, daje ludziom nadzieję na to, że mogą spełniać swoje marzenia. Daje wiarę, że każdą trudność można pokonać. Jak to możliwe, że człowiek bez kończyn nauczył się jeździć na deskorolce, nurkować, myć zęby, obsługiwać komputer, ukończył studia, podróżuje po świecie, pisze książki, założył rodzinę? Nick nie poddał się i chce powiedzieć całemu światu:
„Im cięższa walka, tym wspanialsze zwycięstwo”.
Wiara góry przenosi
Nick podkreśla, że wiara w Boga pozwoliła mu zaakceptować życie. „Dlaczego ja urodziłem się właśnie taki? Nie wiem. Moi lekarze też tego nie wiedzą” – tłumaczy Australijczyk. „Nie pozostało mi nic innego, jak tylko pogodzić się z tym.”
Zaufanie Bogu doprowadziło do tego, że w jego życiu zaczęły się dziać cuda. Z odwagą, wytrwale walczył o swoje marzenia. To, o czym mówi na wystąpieniach jest bardzo osobiste i przez to wiarygodne. Z jego twarzy bije radość i pokój, Nick budzi nadzieję. Na swoich spotkaniach motywacyjnych mówi: „Chcę, żebyś zrozumiał, że życie to dar. Chodzi o to, żeby część po części odpakowywać je i wykorzystywać”. Według Nicka w życiu ważne jest, żeby znaleźć odpowiedzi na dwa pytania: kim jestem? czego chcę?
On sam przyznaje, że do pewnego momentu najbardziej pragnął mieć ręce i nogi. W miarę odkrywania swojej wartości i zbliżania się do Boga Nick zrozumiał, że pokładanie szczęścia w tymczasowych rzeczach daje tymczasowe zadowolenie. Odnalazł sens w odnalezieniu swojego powołania – czegoś, na co człowiek chce poświęcić życie.
„Nie potrzebuję nóg i rąk. Potrzebuję celu w życiu, a ten mam.”